Na blogu notki + 18 i przekleństwa. Czytacie na własną odpowiedzialność
Prolog
Miley otworzyła zaślepione jasnym słońcem oczy. Spojrzała na zegarek - była dziesiąta - wstała i skierowała się do kuchni. Otworzyła lodówkę i wpatrywała się w jedzenie jakieś dziesięć minut. W końcu wyjęła jogurt, z szafki obok małą łyżeczkę i poszła do salonu. Usiadła się na kanapę i włączyła telewizję. Przeszukała chyba z 200 programów. Nie ma nic ciekawego. Powinni puścić jakiś fajny film, a nie gówna, które lecą dzień w dzień. - mówiła pod nosem.
Znalazła jakąś komedię - chociaż coś - zadowolona zaczęła jeść jogurt. Do salonu wszedł Justin - przyjaciel z dzieciństwa.
Wynajmowali razem 3 pokojowe mieszkanie. Kiedy byli małymi dziećmi razem lepili babki z piasku. Wszystko robili razem. Jeździli wspólnie na wakacje, urządzali najlepsze kawały krewnym. W 5 klasie podstawówki złożyli przysięgę.
- nigdy cię nie zostawię, ale też nigdy nie pokocham by zranić - która dotyczy ich już do końca życia.
Stał w rogu pokoju. Ręce wsunął do kieszeni spodni. Patrzył się na nią szczerząc się mocno. Z daleko widać było wyraźnie jego śnieżno białe zęby. Zawsze twierdził, że zęby to jeden z najważniejszych szczegółów w wyglądzie, nie dziwię się. W końcu jeśli ktoś nie dba o zęby wygląda.. hmm.. można powiedzieć, że strasznie - myślała
- Dzień dobry - powiedział idąc w stronę Miley. Usiadł koło niej i obserwował jak wcina jogurt.
- możesz tak na mnie nie patrzeć? - spojrzała się na niego ukradkiem oka
- wyglądasz słodko kiedy się denerwujesz - uśmiechnął się do niej i dłonią musnął ją po poliku.
- wyspałaś się?
- tak się składa, że nie. Dopiero co się tu wprowadziliśmy i nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego miejsca. Ciągle pod blokiem jeździ pełno samochodów i przez to nie mogę spać. - powiedziała oburzona
- może wolałabyś jednak mój pokój? Tam się wyśpisz.
- nie. Jeszcze kilka dni i się przyzwyczaję.
- Dobra, ale nie chodź przez to oburzona cały dzień okej?
Miley tylko się do niego uśmiechnęła potwierdzając tym, że postara się być dzisiaj miła. Justin wstał i poszedł po coś do kuchni.
W tym samym czasie Miley odłożyła jogurt i poszła do łazienki. Zamknęła drzwi na zamek, ponieważ Justin często bez pukania otwierał jej drzwi. Rozebrała swoją cienką błękitną halkę i wciągnęła na siebie biały t-shirt, czarne spodenki i białe converse na podwójnej platformie. Rozczesała swoje krótkie blond włosy i popsikała je dość drogim lakierem. Otworzyła drzwi i szybko podeszła do stołu przy, którym Justin jadł jajecznicę. Pachniało już w łazience. Muszę przyznać, robi najlepszą jajecznicę jaką kiedykolwiek jadłam. - myślała.
Mils podeszła do niego i usiadła mu na kolanach. - obdarzali się wielką czułością chociaż nie byli razem.
- Justiiin - uśmiechnęła się przenikliwie. - mam do ciebie prośbę. Justin zaśmiał się - słucham? - bo wiesz.. moja przyjaciółka wyprawia dziś imprezę.
- i co w związku z tym? - zmarszczył brwi, ale nie przestawał się uśmiechać. - no i chciałam pożyczyć od Ciebie kilka złoty.
- wiedziałem. Ile chcesz? - No.. z 500 dolarów? - spytała niepewnie - a, ty nie masz już swojej kasy? - No tak się złożyło, że nie mam. Ale powiem ci czemu jestem spłukana w odpowiednim momencie i czasie - puściła mu oczko i zeszła z jego kolan po czym skierowała się do salonu po resztkę jogurtu. Wzięła go i podeszła z powrotem do Justina. Stała przed nim i jadła jogurt., a Justin wpatrywał się w nią. Wyglądał tak jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu. Miley wygląda dziś tak pięknie. Te jej opalone ciało było takie idealne i zgrabne. - myślał
- to jak? - Miley zapytała po czym poszła wyrzucić pudełko po jogurcie do śmieci.
- pewnie, że pożyczę ci kasę. W końcu jakim byłbym kumplem gdybym nie pomógł mojej pięknej współlokatorce, która jest w potrzebie chociaż ma tonę sukienek. - spojrzał na nią z intrygą
Miley zaśmiała się i objęła swoje ramiona dłońmi. - Ale żadna z tych sukienek nie jest nowa. Chcę dziś czuć się piękna - zrobiła smutną minę. - będziesz piękna. I zaraz pojedziesz kupić sobie piękną sukienkę, okej? - Justin wstał i podszedł do swojej kurtki, która wisiała za Miley. Wyjął portfel po czym ustał z nim przed Mils. - proszę - wyjął z portfela 600 dolarów i włożył pieniądze w dłoń dziewczyny. - Miało być 500 - spojrzała na niego ze zdziwieniem. - powinnaś się cieszyć, że w ogóle ci coś daję - uśmiechnął się.
- Jezu nawet nie wiem jak ci dziękować - krzyknęła i rzuciła się w ramiona Justina. Przytuliła go bardzo mocno, a on odwzajemnił jej uścisk z dwa razy większą siłą. - uważaj bo mnie zgnieciesz - Miley i Justin zaczęli się śmiać. Dziewczyna walnęła Jussa lekko w ramię żartobliwie. - dobra to ja się zbieram.
Trzeba dziś zabłysnąć, zabłysnąć czas - Mils śpiewała idąc tanecznym krokiem w stronę drzwi wyjściowych. - będę za kilka godzin. - Dobrze, ja dzisiaj się nigdzie nie wybieram. - uśmiechnął się i poszedł położyć się na kanapę. Miley złapała czarny sweterek i wyszła.
Była wyjątkowo piękna pogoda. Słońce aż raziło w oczy i oświetlało twarze wszystkich przechodniów. Był tylko mały wiaterek. Chociaż to. Ptaki radośnie śpiewały. Czuć było woń kwiatów, których w mieście Salvartor Fils Chans było mnóstwo. Miley poszła najpierw do sklepu po jakieś dobre okulary. Znalazła szybko idealne dla siebie. Kupiła również jakieś dla Justina. Wiedziała jakie nosi więc nie miała problemu w wyborze jakiś dla niego. Ostatnio niechcący złamała jego okulary więc zrobiła miły gest kupując je.
Justin będzie zadowolony - pomyślała. Wsiadła do samochodu ponieważ sklep, w którym zaplanowała kupić sukienkę był na końcu miasta. Za piętnaście minut była na miejscu. Miley ustała przed sklepem.
- O mój boże. Jakie piękne sukienki. Zakochałam się w nich. Chciałabym mieć je wszystkie dla siebie - myślała z zachwytem.
Weszła do sklepu. Był pusty. Tym lepiej dla niej. Wzięła do przymierzalni chyba z 30 sukienek. Na początku przymieżyła białą sukienkę w cekiny. Ale była za krótka bo wystawał jej kawałek tyłka. Potem przymierzyła suknię w kolorze morskim przyozdobioną złotymi wstążkami. Przymierzyła następne 20 ale żadna jej się nie podobała.
- no to w tobie ostatnia nadzieja - powiedziała i sięgnęła po ostatnią sukienkę. Była to elegancka, rozkloszowana sukienka w kolorze błękitnym. - idealna! - Miley aż krzyknęła. Ustała przed lustrem i wpatrywała się w siebie jak w królową. Kochała swój wygląda ale co się dziwić. W końcu była piękna i seksowna. Mogła mieć każdego mężczyznę w mieście.
___________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba.
KTO PRZECZYTAŁ NIECH SKOMENTUJE! PROSZE, PROSZE! TO MOTYWUJE MNIE DO DALSZEGO PISANIA.
Przepraszam za błędy i jakieś nieporozumienia.
Genialne *.* pisz dalej !
OdpowiedzUsuńpisz dalej gratulacje świetnie się zapowiada ;)) będę czytać dalej <:
OdpowiedzUsuńHistoria mnie...zaciekawiła ;) zapowiada się bardzo ciekawie i z chęcią będę czytać dalsze losy bohaterów. Zapraszam do mnie :) change-me-jbff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekam na nn *.* IDEALNI
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJeejku pisz to blagam <3 kocham Cie za to opowiadanie szukalam opowiadania z Miley gdzie bedzie watek lesbijski <3
OdpowiedzUsuńWspaniale :)
OdpowiedzUsuńPieknie piszesz
Co ile bedzie dodawany nowy rozdzial?
Postaram się dodawać co 7 dni lub wcześniej. Pierwszy rozdział będzie dzisiaj jak dobrze pójdzie :)
UsuńSuper *__*
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńKiedy drugie opowiadanie?
OdpowiedzUsuń